Choroba morska to coś, czego doświadczyliśmy oboje. Nawet Marcinowi się zdarzyło, choć jest znany z tego, że gdy załoga dogorywa na pokładzie, on idzie do kambuza, zrobić kanapki.
Chorobę morską niewątpliwie przeżyli wszyscy, którzy żeglują często. Pojawia się przy nieco większej fali, ale też każdy z nas ma inną wrażliwość na bujanie. Zauważyłam, że mnie częściej dopada, gdy jestem w gorszej formie fizycznej lub psychicznej. Choroba morska nie jest więc stanem obiektywnym. Czasem w podobnych warunkach przychodzi, a czasem nie.
Skąd się bierze choroba morska?
Zródłem choroby morskiej są sprzeczne informacje, jakie otrzymuje nasz organizm. Ruch, rejestrowany przez błędnik różni się od tego, który rejestrują oczy. Przychodzi osłabienie, zawroty głowy, ślinotok i mdłości, prowadzące do wymiotów. Ciało staje się obezwładnione i pojawia się senność. Oczywiście intensywność doznań może być różna.
Jak sobie radzić z chorobą morską?
Jest wiele opinii, co robić, gdy dopadnie nas choroba morska. Część z nich ma wątpliwą wiarygodność. Ale na pewno można zrobić coś, co zmniejszy odczucia.
Patrz na horyzont!
Patrzenie na horyzont pomaga zniwelować sprzeczność informacji i nieco uspokoić doznania. Właśnie dlatego kapitan choruje rzadziej. On stoi przy kole sterowym, jest czujny, obserwuje otoczenie. Zdecydowanie nie patrz na telefon, nie próbuj czytać, robić zdjęć czy grać! Czytanie nieraz zawiesiło mnie na relingu.
Połóż się i śpij!
Innym sposobem złagodzenia odczuć jest położenie się z zamkniętymi oczami. Sen pomaga. Zdecydowanie optuję za tym sposobem. Dla mnie to najlepsza metoda w razie choroby morskiej i jako jedyna przynosi jakiekolwiek efekty.
Bądź w kokpicie!
Zdecydowanie odradzam schodzenie pod pokład, kiedy buja. W ciasnym pomieszczeniu, gdzie jest duszno i trzęsie jeszcze bardziej, choroba natychmiast się wzmaga.
Rozważ wzięcie leków!
Jest spory wybór różnego rodzaju środków farmakologicznych. Aviomarin, Diphergan, plastry Scopoderm, a także wiele innych. Przyjmowanie leków nie pozostaje bez skutków ubocznych, więc czy je brać to kwestia do zastanowienia. Raz wzięłam Aviomarin. Senność i rozkojarzenie wcale nie są lepsze niż sama choroba morska. Dlatego staram się unikać leków.
Spróbuj imbiru!
Podobno imbir pomaga przy objawach choroby morskiej. Jak powiedziała nasza przyjaciółka, imbir ma tak ostry smak, że po nim to już nic nie czujesz, nawet choroby morskiej.
Zjedz trochę! I nawadniaj się!
Zjedz niedużo, żeby nie obciążyć żołądka. Unikaj potraw tłustych i ciężkich. Poleca się krakersy. I staraj się pić, bo łatwo o odwodnienie.
A może opaski uciskowe?
Nigdy nie próbowałam opasek uciskowych i mam pewne wątpliwości co do takich rozwiązań. Ale kto wie? Opaski nakładane jak bransoletka mają działać na zasadzie akupresury. Punkt po wewnętrznej stronie przedramienia, trzy palce powyżej nadgarstka nazywa się Nei Guan. Podobno uciskanie go pomaga łagodzić objawy choroby morskiej.
Co powiesz na metody alternatywne?
W ajurwedzie używa się mudr, czyli odpowiednich ustawień dłoni. Każda z mudr ma pewien szczególny wpływ na zdrowie. Są też mudry, pomagające przy chorobie morskiej. Opowiadaliśmy o tym w jednym z odcinków Tak płyniemy. Co jeszcze? Akupunktura… Zaklejanie pępka plastrem…
Bądź dobrej myśli!
Łatwo powiedzieć? Tak, wiem. Ale w przypadku choroby morskiej stan psychiczny ma duże znaczenie. Pomaga zaangażowanie w prace na jachcie, zainteresowanie tym, co się dzieje i pewna doza entuzjazmu. Poza tym organizm przyzwyczaja się do bujania. Najczęściej choroba morska męczy tylko na początku rejsu.
Mam wrażenie, że chorowaniu sprzyjają lęki, obawy związane z żeglowaniem, niechęć do przebywania na jachcie. Ja też częściej choruję, gdy jestem w słabszej formie psychicznej, zmęczona, zniechęcona czy smutna.
Zaufaj kapitanowi!
Wiele zależy od kapitana. Przede wszystkim ważne jest planowanie trasy. Nie wypływamy, jeśli prognoza jest zła. Szczególnie, gdy mamy na pokładzie osoby początkujące czy pełne obaw. Jeśli już znajdziemy się na wodzie w trudniejszych warunkach, nie używamy autopilota. Najlepiej prowadzić jacht tak, by nie brać fal bokiem. Przy bocznej fali odczucia są najgorsze. W czasie niedawnego rejsu, pogoda okazała się gorsza niż zapowiadały prognozy. W trakcie zmieniliśmy trasę i wybraliśmy wyspę, która była bliżej. Spokój i pewność siebie kapitana też ma znaczenie dla załogi. Łagodność i pogoda ducha są zaraźliwe.
Zdarzyło nam się, że w czasie trudniejszych warunków, część załogi pokonywała trasę promem, który jest bardziej stabilny, i spotykaliśmy się dopiero w porcie. Doradził nam to doświadczony skipper. To rzeczywiście dobre rozwiązanie. Przynosi ulgę chorującym i reszcie załogi, która nie musi się o nich martwić.
Jeśli wybierasz się na jacht pierwszy raz, nie zakładaj, że będziesz chorować. Jeśli to rejs rekreacyjny, prawdopodobnie będzie on zaplanowany tak, by cieszyć, a nie męczyć. Latem pogoda jest raczej dobra, a trasy między wyspami Grecji niedługie. A jeśli już się zdarzy, pamiętaj, jutro też jest dzień!